MKS Wisłok Strzyżów - strona nieoficjalna

W ostatnim w tym sezonie przed własną publicznością meczu rzeszowskiej ekstraklasy Wisłok Strzyżów zdeklasował pogodzone już ze spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej rezerwy rzeszowskiej Stali 6-0 (2-0). Choć samo zwycięstwo jak i jego rozmiary były ze wszech miar zasłużone, to jednak można gdybać jak potoczyłyby się losy spotkania gdyby "Stalowcy" potrafili wykorzystać jedną z trzech dogodnych sytuacji jaką stworzyli sobie w pierwszych dwudziestu minutach. Zapędy przyjezdnych zostały jednak ostudzone w 23. minucie, gdy do rzutu wolnego i ustawionej na dwudziestym drugim metrze piłki podszedł Paweł Pałys i strzałem w samo okienko wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Niecałe dziesięć minut później Wojciech Piechowiak, który ściągnął na siebie dwóch obrońców przy linii końcowej boiska wyłożył piłkę na szesnasty metr, a nadbiegający Pałys atomowym uderzeniem podwyższył prowadzenie. Kolejne bramki, które padały już po przerwie to efekt zespołowych akcji finalizowanych bądź dokładnym dograniem w uliczkę, po którym w sytuacjach sam na sam bramkarz gości kapitulował lub też przechwytów przed polem karnym Stali i dogrania do zawodnika, który miał przed sobą praktycznie pustą bramkę. W końcówce meczu młodzi zawodnicy Stali przejawiali już coraz mniejsza ochotę do gry i rozmiary zwycięstwa mogły być zdecydowanie wyższe. Dość powiedzieć, że w trzech sytuacjach "snajperzy" Wisłoka mieli przed sobą zupełnie PUSTĄ bramkę, zaś odległość do niej nie przekraczała siedmiu metrów.
(więcej w rozwinięciu newsa)